BUDYNEK DAWNEGO DWORU
W 1922 roku do Wierzchowin na stałe przeniósł się Robert Smorczewski. Nastąpiła wtedy gruntowna przebudowa dawnej rządcówki, która po rozbudowaniu i zmianie wyposażenia stała się rezydencją nowego właściciela. Gruntownej przebudowie poddane zostały także budynki gospodarcze. Dobra Wierzchowiny, posiadające najbardziej urodzajną ziemię w całej okolicy, do czasu wybuchu II wojny światowej bardzo dobrze prosperowały. Przez cały okres wojny dwór z ogrodem przetrwały nienaruszone i dopiero w czasie walk o wyzwolenie Wierzchowiny zostały zniszczone i spalone.
Po wojnie w dawnym dworze mieściła się szkoła. Obecnie budynek dawnego dworu jest częściowo rozebrany i przekształcony. Usytuowany jest na lekkim wzniesieniu wśród otaczającego go parku krajobrazowego. Jest to budynek murowany, piętrowy, kryty dachem dwuspadowym, aktualnie jest on jedną z ofert inwestycyjnych. Do dworu wiodą dwa ciągi pięknych szpalerów grabowych. Poniżej założenia parkowego, nad wypływającą tu rzeczką Siennicą zachowały się dwa budynki gospodarcze podworskie: kuźnia zamieniona na budynek mieszkalny i stajnia pełniąca nadal swą funkcję.
W części zachodniej parku, w pobliżu drogi znajduje się nowoczesny budynek szkolny i boiska sportowe. Na terenie parku zachowały się trzy okazy drzew pomnikowych: dąb szypulkowy o obwodzie pnia 3,8 m, kasztanowiec biały o obwodzie pnia 3,2 m i drugi o obwodzie 2,8 m.
NEOGOTYCKA GORZELNIA
Na wprost założenia dworskiego, na zachód od szosy Chełm — Krasnystaw usytuowane są trzy budynki gorzelni pełniące i dzisiaj tę samą funkcję. Pochodzą one z początku XX wieku. Zachowały się jako jedne z nielicznych neogotyckich zespołów przemysłowych w województwie chełmskim. Ich mury z czerwonej cegły poprzecinane ostrołukowymi otworami okiennymi i blendami malowniczo kontrastują z zielenią parku i rozciągającym się powyżej lasem. Cały zespół najkorzystniej prezentuje się jadącym od strony Krasnegostawu.
DRAMAT WIERZCHOWIN
Tragiczny los spotkał mieszkańców tej wioski już po wojnie. O tamtym wydarzeniu historycy nie wypowiedzieli się jeszcze jednoznacznie, a miejscowi ludzie, podobnie zresztą jak historycy, niechętnie mówią o tym, co było. A było to 6 czerwca 1945 roku. Oddział Narodowych Sił Zbrojnych, powojennego polskiego podziemia, dowodzony przez mjr. dr. Mieczysława Pazderskiego ps. “Szary”, wykonał wyrok śmierci za współpracę z UB i NKWD, mordując siedemnastu Ukraińców i dwu Polaków, mieszkańców Wierzchowin. To już wiadomo na pewno. W ten sam dzień, prawdopodobnie w kilka godzin później nieznany oddział podziemia przebrany w polskie mundury wojskowe, dokonał masowej zbrodni na pozostałych prawosławnych mieszkańcach wsi. Zamordowano 179 Ukraińców – mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Nikt nie ocalał, kto przebywał we wsi. Zostali pochowani w zbiorowej mogile, która znajduje się tuż przy ostro skręcającej drodze z Krasnegostawu przez Siennicę do Chełma. Co roku przy tej mogile odbywa się nabożeństwo z udziałem duchownych prawosławnych i rzymskokatolickich. Modlą się Ukraińcy i Polacy. Historia bardzo pokrzywdziła dwa pobratymcze narody, które dziś zapomniawszy waśni, mogą współpracować w pokoju i zgodnie, jak to przecież w przeszłości nie raz bywało.