KOŚCIÓŁ p.w. św. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Niewielka budowla, wzniesiona na miejscu drewnianego kościółka, który się spalił, nosi cechy baroku. Wnętrze jest urządzone skromnie. Niemal całe wyposażenie wnętrza zostało w czasie ostatniej wojny zniszczone, kiedy Niemcy oddali świątynię prawosławnym. Tylko część sprzętów uratowano.
Był rok 1940. Katolicy przenieśli się wtedy z nabożeństwami do kaplicy na cmentarzu parafialnym, którą zbudowała Maria Smorczewska jako grobowiec rodzinny. Na prawej wewnętrznej ścianie kościoła znajduje się marmurowe epitafium kolatorki Katarzyny Suchodolskiej – Kwaśniewskiej z jej wizerunkiem, który po kasacie Unii prawosławny ksiądz Możarowski odrąbał siekierą. Ołtarz wykonał miejscowy stolarz Leon Dobrzański według własnego projektu. Dzieło tego artysty rzeźbiarza znaleźć można jeszcze w Chełmie. W kościele Rozesłania św. Apostołów drzwi frontowe pięknej snycerskiej roboty wykonał właśnie tenże Leon Dobrzański w swojej pracowni w Żdżannem. W przypadku żdżańskiego ołtarza pracy z jakiegoś powodu nie ukończył. Ołtarzowi brakuje bocznych skrzydeł. Ale jest w nim oryginalny szczegół: coś w rodzaju obracającego się cyborium z trzema wgłębieniami. A we wgłębieniach obrazy figury Serca Pana Jezusa, Matki Bożej Niepokalanej z Lourdes oraz obraz św. Michała Archanioła, namalowany przez hrabiego Smorczewskiego z Tarnogóry. W kościele zwraca uwagę utrzymany w ciemnych tonacjach obraz Chrystusa Ukrzyżowanego z roku 1837. W podpisie jako autor tego dzieła figuruje F. Pęczarski. Tradycja ustna przekazuje nazwisko Smuglewicza, który w Ziemi Chełmskiej zostawił sporo obrazów. W podziemiach kościoła spoczywają doczesne szczątki fundatorki tej świątyni, Katarzyny z Bonieckich Suchodolskiej – Kwaśniewskiej oraz Antoniego Konstantego Smorczewskiego. Piękne rokokowe epitafium Antoniego Konstantego w kształcie ozdobnego kartusza z 1822 roku znajduje się na zewnętrznej, południowo – wschodniej ścianie kościoła. Obok świątyni zachowała się drewniana dzwonnica z końca XIX wieku.
Kościółek w Żdżannem jest usytuowany w malowniczym miejscu na niewielkim wzniesieniu zaraz na początku wsi. Otoczony starymi jesionami i kasztanowcami, przypomina o prześladowaniach unitów, o religijnej nietolerancji i zmiennych losach mieszkańców.
PLEBANIA
W pobliżu kościoła zwraca uwagę zgrabny budynek, przypominający szlachecki, staropolski dworek. Kolorowo tu latem, spośród krzewów i kwiatów wynurza się pszczeli ul. To plebania. Wzniesiona w stylu klasycystycznym na przełomie XVIII i XIX wieku. Właśnie tak wyglądały niewielkie szlacheckie dwory. W 1947 roku młody kapelan wojskowy ksiądz Henryk Pawłowski szukał tu dokumentów, aby napisać historię niezwykłej parafii. Plebania była w ruinie. W jednym z pomieszczeń poprzedni lokator hodował świnki. Przez dach ciekła woda, złodzieje wykradli z wnętrza, co się dało. Nowy proboszcz zabierał się do roboty. Naprawiał ludzkie dusze i zrujnowane obiekty kościelne. Po dwudziestu jeden latach zwierzył się krasnostawskiemu dziekanowi, że “na skutek kłopotów i różnych trudności związanych z administrowaniem tutejszej parafii czuje się wyczerpanym fizycznie i psychicznie, i chętnie przeniósłby się na inną placówkę”. W dwa lata później, w roku 1970 zmarł w Żdżannem na zawał serca.
KAPLICZKA PONIEWIERANEGO ŚWIĘTEGO
Kapliczka św. Jana Nepomucena stoi w pobliżu kościoła, przy drodze do Chełma od strony wsi Zagroda. Kapliczka jest nowa, murowana z cegły, stoi w miejscu dawnej, dziewiętnastowiecznej.
Natomiast figura świętego pochodzi z XIX wieku. Wiążą się z nią niecodzienne zdarzenia z czasów prześladowań religijnych. Kiedy w roku 1875 ukazem carskim została zlikwidowana w Polsce unia kościelna, gubernialne władze carskie przekształciły światynię unicką w Żdżannem w cerkiew prawosławną. Miejscowi unici niechętnie przechodzili na prawosławie, które w tamtym momencie wiązało się z brutalną rusyfikacją. Pierwszy prawosławny duchowny, którego tu przysłano, był człowiekiem uczciwym i bogobojnym, nie wchodził w konflikty z mieszkańcami. Wkrótce jednak zastąpił go wspomniany już pop Możarowski, rusofil i unitożerca. Tenże Możarowski w likwidatorskim zapale niszczenia wszystkiego, co katolickie, rozwalił kapliczkę, a figurę Nepomucena porozbijał. Unici przy pomocy miejscowej dziedziczki zbudowali nową kapliczkę i nocą, mimo warty, postawili na dawnym miejscu. Nocą też przywieźli z Deputycz druga figurę św. Jana Nepomucena. Rozeźlony pop utopił figurę w pobliskim stawie, ale najbliższej nocy unici wydobyli ją stamtąd i ustawili w kapliczce. Powtarzało się to kilkakrotnie i za każdym razem wierni figurę wydobywali z wody i w nocy ustawiali na dawnym miejscu. Tak więc figura św. Jana Nepomucena ma dziewiętnastowieczną metrykę i dramatyczne przejścia. Jej obecność stanowi przestrogę przed przekleństwem wszelkiej nietolerancji, nie tylko religijnej.